Historia Victora Sibirina, czyli jak niepełnosprawny kulturysta dotarł na wózku inwalidzkim nad Bajkał

Historia Victora Sibirina, czyli jak niepełnosprawny kulturysta dotarł nad Bajkał na wózku inwalidzkim
Ciekawe pomysły /... Wzruszające historie Trudno nie popaść w rozpacz, gdy jest się innym. Świat zna wiele historii o ludziach, którzy mimo poważnych urazów nigdy nie stracili optymizmu i miłości do życia. Zostali sławnymi artystami, sportowcami lub po prostu świetnie się bawili. Victor Sibirin jest jedną z takich osób.Przeznaczenie człowieka ducha
Życie zwykłego chłopca, Wiktora Sibirina, w wieku 26 lat przybrało ostry obrót: zimą 2010 roku poślizgnął się i upadł na lodzie, doznając wybuchowego złamania kręgosłupa. Po pierwszej operacji Wiktor zdołał stanąć na nogi, po drugiej jego stan znacznie się poprawił, ale po trzeciej musiał już siedzieć na wózku inwalidzkim. W sumie mężczyzna przeszedł czternaście operacji.Kilkanaście lat po urazie Sibirin wspomina, że samodzielne pokonanie syndromu pourazowego było dla niego prawie niemożliwe. Były okresy pijaństwa i myśli samobójcze, ale dzięki rodzinie Wiktor potrafił zaakceptować status quo, nauczył się poruszać na wózku inwalidzkim i nie zrezygnował ze sportu. Na rehabilitacji zobaczył, jak trenują paraolimpijczycy i zainspirował się ich przykładem (nie przegap 5 wzruszających historii z życia paraolimpijczyków).
Nazywanie Wiktora osobą niepełnosprawną fizycznie nie wchodzi w rachubę: lubi kulturystykę, pływanie, gra w tenisa, badmintona, jest w drużynie curlingowej na wózkach w Kraju Krasnojarskim, a nawet jeździ na wózku inwalidzkim! - biega w maratonach. W 2019 roku przejechał 450 kilometrów z Achińska do Abakanu, zbierając po drodze pieniądze na normalny środek transportu. Wózki inwalidzkie, wydawane przez państwo co kilka lat, nie wytrzymywały nacisku mężczyzny - zepsuły się w ósmym miesiącu użytkowania.
Z Aczińska nad Bajkał
Latem 2021 roku Wiktor zdecydował się na kolejną wyprawę, tym razem nad Bajkał. Przed wyjazdem od dwóch lat trenował na siłowni, ostrząc ręce - 5 razy w tygodniu po 3-4 godziny. Zabrał to, co niezbędne: namiot, śpiwór, jedzenie i narzędzia. 38-letni podróżnik planował pokonać tę trasę w 40 dni, ale pogoda i strome podjazdy sprawiły, że udało mu się to zrobić w 42 dni.Nieustraszony podróżnik szedł poboczem drogi, odmawiając podwiezienia kierowcom, którzy proponowali mu podwiezienie - dla sportowca była to kwestia zasad. W dzień kręcił kółkami, a w nocy odpoczywał i jadł w przydrożnych kafejkach. Średnio przejeżdżałem 20-40 kilometrów dziennie, czułem stres fizyczny i emocjonalny - to był żart, kiedy pół metra dalej przejeżdżała ciężarówka. Koła wózka spłaszczały się i musieliśmy się zatrzymać, aby je naprawić. Podróżnik zauważył, że drogi nie spełniają potrzeb osób niemobilnych: nie ma specjalnych toalet przystosowanych dla osób niepełnosprawnych, a w przydrożnych kawiarniach nie ma podjazdów.
Sportowiec wystartował 12 lipca, a 22 sierpnia na swoim koncie na Instagramie podzielił się widokami z ostatniego punktu swojej podróży - brzegu w pobliżu wsi Listwianka w obwodzie irkuckim. Jego podróż liczyła 1418 kilometrów. Wiktor wrócił do domu pociągiem.
Rób to, co od dawna chciałeś zrobić i nie szukaj wymówek, bo wszystkie przeszkody są tworzone w Twojej głowie tylko przez Ciebie. Przy okazji, nie tylko Wiktor postanowił sprawdzić swoją siłę woli. Mark Inglis, na przykład, rzucił wyzwanie sobie i... Everest! Przeczytaj jego historię w naszym artykule.
Autor: Alexandra Sedova Omów artykuł
- Historie sukcesu zwykłych ludzi
- Przeczytaj także
- komentarze